Skandal z trawką!

5 lipca, 2009 at 11:46 pm 1 komentarz

Dzisiaj, podczas oblegania Kayakonae, w którym siedzą białasy (bizonem tego nie nazwę) i ich obrońcy dowiedziałem się, że trawa, którą dodaję do mojej fajki nie pochodzi ze Scholandii! Podobno to jakiś trefny sarmacki towar!

Rozdarłem gębę tak, że co niektórzy ze Swawolnej Drużyny Przybocznej zaczęli się poddawać. Chwyciłem za tomahawk i przycisnąłem mojego dublera (jakos tak bladzi go zwą) Tańczącego z Bizonami do ściany:
– To ten towar nie jest ze Scholandii? Co ty mi tu sprzedajesz?
– Yy… Ale ja nigdy nie sprzedawałem zielska, to Swawolny!
– Co? Może mi powiesz, że to Swawolny tobie towar woził? Przecież ja wiem, że masz kontakty w Trizondalu!
– Ciekawe, nie znam tych kontaktów… Może i dobrze? – Tańczący głupio się uśmiechnął.
– Ty się głupio nie uśmiechaj! Mów! Od kogo bierzesz?!
– Ja biorę z Arakhanii.
– A ja pochodzę z Aztec! Gadaj mi od kogo bierzesz!
– Od kogo? Pędzący mi przysyła.
– Nie no! Ja cię chyba skalpnę! Z powodu ziół od Lekaku bym nie mamrotał!
– I ty wierzysz Pędzącemu, że on z Lekaku przebywa?!
– Nie zmieniaj tematu, to inna sprawa. Od kogo bierzesz towar?!
– No dobra, każe na siebie mówić TeeS, ale nie wiem kto to.

Zwolniłem Tańczącego i przekazałem mu dowództwo nad oblężeniem uprzedzając, żeby nie wyręczał się bobrem. Popłynąłem do Sarmacji, by spotkać się z tajnym szpiegiem Okoczii na tych ziemiach. Donosi o wszelkich posunięciach władz Tropicany, będzie pewnie i coś wiedział o mojej trawce.
– Howgh! Słuchaj, sprawa jest taka. Ktoś mi wciska trefny towar, zaczynam od tej trawki majaczyć. Tu masz próbkę. Nie wiesz czyje to? Wydusiłem z mojego dublera, że bierze to z Trizondalu od kolesia, którą każe zwać się TeeS. Chyba to jakiś skrót…
– TeeS? To Marcin Komosiński jest. On je chyba w cieplarni oświetlanymi świecami uprawia. Nie pal tego świństwa, tylko spróbuj naszego, baridajskiego stuffu.
– Baridajskie? Masz trochę? Spróbuję, a jak dobre, to przyślę ludzi po więcej.
Po kilku machach stwierdziłem:
– Khłe, khłe… Nie diziwę sie teraz, że Ivo tak młodo umarł, przedni towar. Dzięki za pomoc. Narazie!
– Spoko…

Tak, na niezłym haju wyruszyłem do Trizopolis. Wcześniej przebrałem się w moje ciuchy bladego, by nie wzbudzać podejrzeń. Nie wiem, co z tymi Sarmatami jest nie tak, ale przez cały czas wołali za mną:
– Jebać UKZT! Jebać UKZT!
Dziwni ludzie…

Zapukałem do wrót zamku.
– Witam… Można obejrzeć pańską szklarnię?
– Pomyłka… – i Komosiński zaczął zamykać dzwi. „Strugasz głupiego!” – pomyślałem. Włożyłem we wrota stopę, ale zaraz pożałowałem tej decyzji. Z czego w tym Trizondalu robią te odrzwia! Takich metali chyba nawet Gnomy nie produkowały!
Zwijając się z bólu powiedziałem:
– No chyba nie pomyłka…
– Nie mam szklarni – odpowiedział spokojny Komosiński. Chyba zauważył, ze coś brałem bo spytał:
– Do kogo Pan mówi?
– Komosiński Marcin prawda?
– Prawda – rzekł ze zdziwiona miną i dalej zaczął wciskać swój kit. – Nie mam szklarni.
– Dostaliśmy informację, że to od Pana pochodzi popularna w całej Okoczii trawka… Na pewno nie ma Pan szklarni?
– Jeśli o trawę chodzi to na pewno szklarnię ma Karton Soku!
Tak zdobyłem kolejny trop. Komosiński chyba rzeczywiście był czysty…

Karton Soku… Karton Soku… Jak go znaleźć! Szczęśliwie przechodziłem obok dużego sklepu w Trizopolis – Stonka. Patrzę na papiery na drzwiach, a tam – Sok! Karton – 2,59 lt.

Rzucam się do środka, szybko odnajduję Karton, chwytam go i mówię:
– I co koleś! To ty sprzedajesz trefny towarek Tańczącemu z Bizonami? Odpowiadaj!
Zacząłem nim potrząsać i potrząsać, by wydusić z niego prawdę. W końcu pękł. Obryzgał mnie całego lepkim płynem.
Zaczął się do mnie zbliżać barczysty koleś i mówi lokalnym narzeczem:
– Te słit gaju, coś ty najlepsiego nawyprawiał z tym sokiem? Rozpierduszka na pół sklepu! Mam zawołać mojego psiapsiela, czy sam grzeczniutko wyjdziesz?
Nie czekając na to, co ma mi zrobić ten wielkolud strzeliłem mu w szyję usypiającą lotką i zwiałem z powrotem do Okoczii.
Ale ja tej sprawy tak nie zostawię! Tańczący teraz będzie kupował tylko w Baridasie! A tego, kto produkuje to świństwo, które mieliśmy do tej pory złapię. Złapię i oskalpuję!

(-) Żelazny Żuk

Entry filed under: Uncategorized.

Bratobójcza wojna nad Okoczią zawisła Mobilizansja wojsk

1 komentarz Add your own

  • 1. Karton Soku  |  7 lipca, 2009 o 7:54 pm

    lol

    Odpowiedz

Dodaj komentarz

Trackback this post  |  Subscribe to the comments via RSS Feed


Kalendarz

Lipiec 2009
Pon W Śr Czw Pt S N
 12345
6789101112
13141516171819
20212223242526
2728293031  

Most Recent Posts