Żelazny Żuk duma o Haroldzie

20 kwietnia, 2010 at 12:12 am Dodaj komentarz

Ciągnąc krokodyla do groty Mictantecutliego Żelazny Żuk rozmyślał. Wcale nie zważał na krokodyle łzy. Wiedział z bladziego doświadczenia, że są sztuczne. Dziwił się jednak, że Haroldowe gady okazały się tak ciapowate. Żeby taka wielka bestia nawet oporu nie stawiała?! Kto to widział?! Po dwóch młynkach, jakie Żelazny zakręcił nad sobą trzymając gada za ogon, krokodyl stracił przytomność. Potem ocucił się, ale już miał na gębie drut. Bezsilny próbował ostatniego fortelu, płaczu. Ale nieubłagany Żelazny ciągnął go na posiłek. W końcu Mictantencutli miał po bobrach wzdęcia.

Ale tu się narator się rozpisał, a miał mówić o tym, o czym Żelazny dumał. A bił się ze swoim sumieniem.

– Czy wypada tak korzystać z czyjejś hodowli?

Dumał, dumał, ale znalazł tylko dwa argumenty. I oba na to, że godzi się. Po pierwsze – na chwałę Reala. Po drugie – właściciel krokodyla Szoszoinem nie był.

– Hmm… A może Harold Szoszoin? – pytał siebie.
– Nie, raczej nie – odpowiadało siebie. – Niby przybył dawno, ale jako Winek, niby nawet się zapisał w spisie, ale jako Winek, choć Szoszoinem się mienił.
– Szoszoinem i Winkiem… – przyznał Żelazny.
– Bizon i wilk, za dupę się gryzie – rzekło siebie.
– Ale Winkowie bracia! – próbowało bronić Harolda Żelazne.
– Bracia Szoszoinów czy siostry Wandy? Nie wiem już, co bardziej… – zastanowiło się siebie.
– Ale Harold, był w Okoczii tyle czasu!
– Więcej go było, niż nie było… Teraz jak go wyrzucili to przylazł do nas jak bobrza zaraza.
– Ty, siebie, może i masz rację… A głowa mi pęka!

I tak Żelazny Żuk pociągnął płaczącego krokodyla dalej.

Entry filed under: Uncategorized.

Żelazny Żuk i Mictantecutli Żelazny Żuk wraca do Trypolisu

Dodaj komentarz

Trackback this post  |  Subscribe to the comments via RSS Feed


Kalendarz

Kwiecień 2010
Pon W Śr Czw Pt S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
2627282930  

Most Recent Posts