Oświadczenie wodzowskie co do ataku na Anhalt

Nasze służby specjalne zostały powiadomione o planowanym ataku wrogich jednostek z Okoczii dnia dzisiejszego. Z tego względu, po rozmowie ze sojusznikami w WinkTown postanowiłem przenieść centrum kryzysowe do krypty WinkTown z którego będziemy sterować kampanią zdalnie. Nie dajmy stłamsić głosu ludu pracującego!Po tym przemówieniu, Mattev Grenbeck wraz z 20 osobową załogą wylecieli do krypty Winkowiej. Po wylądowaniu zaczęli organizować Centrum Kryzysowe Anhalt.

Takie kłamliwe słowa wypowiedział Mattev Grenbeck w dzielnicy przemysłowej stolicy Anhaltu. Aż mi się kołczan na plecach otworzył!

Mówię, to ja Wódz Okoczii, że o planach ataku na Anhalt nic nie wiedziałem. Tym bardziej nie wiedziałem, że ma on się odbyć wczoraj. Przecież pisałbym te słowa wczoraj, nie?

Żądam wszem i wobec, by Mattev Grenbeck przeprosił za swoje kłamstwa względem Okoczii i zaprzestał zbierania wojsk, bo w państwie położonym w linii prostej od naszej wyspy takie działanie wydaje się niebezpieczne.

Żądam też wyjaśnienia, co Anhalt ma wspólnego z komunią Okoczii. Tak! Doszły do mnie wieści o takich planach! Nie myślcie, ze to by się nie wydało!

Jednocześnie muszę zwrócić się do Winków z żądaniem wyjaśnień, co do udzielenia pomocy Anhaltowi. Czyżby tyle dla was znaczyła trwająca od miesięcy przyjaźń z Szoszoinami?

(-) Żelazny Żuk

17 czerwca, 2009 at 9:15 am 5 Komentarzy

Apel do tych co to w MUPIE siedzą

https://okoczia.wordpress.com/2009/02/06/szczyt-wyprawa-problemy-medrca-i-pilkao-mupie-slow-kilka/

Bizon 6 chyba, zachęcam do lektury.

Znowu to samo! Znowu to samo! Nowy preses w MUPIE i po głowie obrywa. Żeby było śmieszniej od tych samych osób.

Nie rozumiem tego.  W Okoczii jest podstawowe prawo – jak nie startowałeś na Wodza to nie masz prawa narzekać. W MUPIE jest sytuacja identyczna, a jednak narzekają. Narzekają, że to co sie dzieje w MUPIE to nie po ich myśli.

Drogi blady Michale, drogi blady Kanzlerze. Powiem po wandejsku. Weźcie, kurwa, wystartujcie w następnych wyborach i mnie nie wkurwiajcie. Macie mój głos.

Dziękuję.

(-) Żelazny Żuk
V-światowy poliglota

12 czerwca, 2009 at 10:14 am 2 Komentarze

Ważny dzień, czyli UM, jedna wiocha i monarchwia

Ważny dzień dziś nam nastał. Jak na nas, dzieje się naprawdę wiele. Niektóre wydarzenia przyciągną nawet wzroki z odległych bladych krajów!

1. Karta Unii Mikrooceanii

To właśnie to pierwsze wydarzonko. Dzisiaj ma zostać ujawniona Karta Unii Mikrooceanii – papier łączący prawnie nas ze śniadymi z Al Rajnu (wszystkiego najlepszego z okazji przedwczorajszego święta!) oraz bladymi z Elderlandu, Nowalu i Natanii.
Tekst pojawi się w OceanikPres. Tak się szczęśliwie składa, że OPres pojawia się w tym panelu na boku naszej strony, co to mi niektórzy zarzucali, że to nie potrzebne i sprawia wrażenie, że Okoczia podlega pod Al Rajn. A to może moja wina, ze u nas jest tylko jedna gazela?

2. Jednowioskowość

Te owiane niemalże legendą prawo dzisiaj wejszło w życie. Wchodzimy tu – http://www.okoczia.yoyo.pl/?page=userpanel i wybieramy sobie miejscowość.
Miałem to zrobić inaczej, dać jeszcze kilka ulepszeń, zbudować z Bitów od razu narzędzia dla wodzów osad, ale ostatecznie przesunąłem to na później. Skończyłbym to przy kolejnej pełni miesiąca znając mnie. A po co mamy czekać, jak to nie jest bardzo potrzebne?
Przypominam jeszcze raz! Nim to nie logun z polany!

3. Monarchwi początki

Zgodnie z zapowiedzią rozpocząłem poszukiwania odpowiednio wysoko ustawionego Króla, co by mnie ten czepiec złoty na łeb nasadził i Księciuniem Okoczii przezwał. Musze wam powiedzieć, że to nie jest trudne. Nasadzać czepce prawie każdy chce.

4. Zmiany na stolcach

Tego wywalimy, temu podsadzimy… Tak sobie rozmyślam od kilku dni. Starszych Puchaczy mamy już tylko dwóch – Farona od bladych twarzy i osad oraz Samotnego Wilka od wojowania.
Tako też wysłałem Piekielnego Wilka do Winków, żeby tam z nimi gadał. Piekielny planuje także inne wysłannistwa prowadzić, więc niedługo ma zapukać do Cesorza Arctosa, który na północy w Sopelkowie siedzi. Z Arctiqiem prowadziliśmy już rozmowy dawno temu, ale coś nam żaru odjęło w tych pogawędkach. Niemniej sądzę, że Piekielny dogada się z zimnymi przyjaciółmi.
Powiem szczerze, że on chyba dostanie stolca od tych pogawędek… No, ale na razie młody jest, to przyuczyć się musi.

5. Pęcherz kopany

Z pęcherza zeszło powietrze… Cisza jak makiem posiał!

No to tyle.

(-) Żelazny Żuk

12 czerwca, 2009 at 10:04 am 3 Komentarze

Walki z Realem ciągi dalsze

O Realu, osadach, Al Rajnie, kiosku, altruiźmie z przydługim wstępem.

Przede wszystkim ukłony w stronę Rajńczyków, którzy pewnie właśnie w tej chwili zauważyli, że „Pędząca Wieść’ dociera również do ich Kiosku. Porozmawiałem z Księciem (dziwna nazwa) Rabanim i tak Pędząca Wieść trafiła do Al Rajnu, a Kiosk do Okoczii. Fajna wymiana nie?

Od razu chcę was zapytać, czy wy, aby ich nie widzieliście? Gdzieś mi sie zawieruszyli i krzyczą, że to oni jakieś końce roku mają czy coś… To oni nie wiedzą, że rok się kończy za cztery pełnie księżyca? Mi to śmierdzi Realem… Mnie to on już nie bierze odkąd staję się strasznie nowoczesnym. Może nawet tego boga nie ma? Zostanę tym, jak bladzi go zwą… Altruistą!

W każdym razie – na gościńcach cichosza i w tunelach cichosza…

Mglisty Puma mówi, że to przeze mnie, bo wszystko sam załatwiam, a Szoszoini nic o moich poczynaniach nie wiedzą. No to piszę, po staremu, w bizonkach.

Przydługi ten wstęp…

1. Wymiana rajńsko-szoszoińska

Już pisałem o tym we wstępie. Wspólnie z Cristo at Rabanim połączyliśmy dostęp do naszych gazel. Nie zdziwię się, jak za parę miesięcy przyjedzie Rajńczyk do Okoczii i będzie z Szoszoinem mówił o pęcherzu kopanym. (Rajńczykom tłumaczę, że pęcherz u nas nie jest popularny)
Tylko Bity nie chcą mnie słuchać i koloru literków zmienić, ale ja się jeszcze z nimi policzę…

2. Mowa wodzowska

Mowę wygłosiłem, dwóch Szoszoinów się o niej wypowiedziało, więc reszcie mówię – blade twarze jesteście i to jeszcze Sarm…Nie! Piotrusiovskie! A macie lenie parszywe!
Mowa w Bibliotece – w tym regale.
Kontynuując myśli moje w mowie wygłaszane – czas zrobić to, co Winki. Będziemy się fabularyzować. Niedaleko nam do tego, bo u nas jest to naturalne. Po prostu trzeba polanę naszą przebudować.
Po co? Podpatrzyłem takiego węża dwugłowego w Winkowym kraju. Siedzi to na drzewie, jak gałąź wygląda, a podchodzi bóbr go obgryźć, a on capcarap!
Tako i my musimy przedostać się do Reala. Przywdziejemy szaty hip-hopowców, emo czy jak ich tam zwą i będziemy wypychać ich z realowego żołądka.

3. Prawo osadnicze

Trwa reforma osad. Tworzy się prawo, a ja na dniach zarządzę Bitami, by pamiętały, kto gdzie mieszka. Trzeba więc iść do przodu i już Orle Pióro głosowanie w sprawie prawa osadzania nowych wiosek rozpoczął.
Pytają mnie Szoszoini, co będzie z istniejącymi osadami, które warunków nie spełniają. Otóż – na marnację na pewno nie pójdą. Dostaną moim postanowieniem więcej czasu i wodzów nowych. Jeśli uda się im w tym czasie doprowadzić wioskę do świetności – to dobrze. Jeśli nie to jednak trzeba będzie zrobić z nimi to samo, co z Wyandottabee. Oczywiście tylko jedną. Jej mieszkańcy przejdą do drugiej. Lepszy jeden zając niż dwa Bizony w śnie.
Inaczej sprawa ma się w przypadku Kurt Town. Tego ruszyć nie pozwolę do momentu powstania innych bladych miasteczek. Okoczia to wolny kraj, nawet blade twarze muszą mieć swój własny kąt.

Rozwlekłem się ze wstępem, to szybko zakończę. Koniec.

(-) Żelazny Żuk

3 czerwca, 2009 at 8:49 pm 1 komentarz

Wodza zwierzenia z życzenia dawnego Pumy Mglistego

O sytuacji ogólnej, Szoszoinów problamach, Anhalcie wódz wasz leniwy i ukochany – Żelazny Żuk.

Powiadają mi, że pisać mam. Ale ja też Szoszoin jestem! Mi też się pisać nie chce!

Co ostatnio się wydarzyło? Dosłownie nic, nic co by było dla wszystkich widoczne.

Właściwie to się nie dziwię. Wszystko, co się dzieje jest załatwiane bezpośrednio ze mną. Wiem o tych sprawach tylko ja i ten, kto ze sprawą przybywa. Dostałem informacje o tym, że Anhalt nam wyrósł na wschodzie. Wsiadłem w czółno, podpływam, patrzę, że rzeczywiście. Tylko tak patrzę, że strasznie blisko. Ja puszczam w połowie drogi strzałę z liną, a ona tylko na dwiesta łokciów wpadła. Myślę sobie „O rzesz ty! Ja to tak się nie bawię! Ryby na takiej głębokości to będą co najwyżej wielkości dłoni.”

Wpadam do Anhaltu. Idę cały dzień, bo to wyspa sto razy taka jak nasza. Wpadam do Matewa Grenbeka i mówię:
– Gdzieście wy się osiedlili! Naszą wysepkę bladzi gotowi za anhalcką wziąć!
– No, ale my myśleliśmy, że to tak dobrze będzie…
– Nie będzie! Ryby rosły nie będą! Gdzie indziej mi z tą wyspą!

No i posłuchali. Nie wiem jak, ale się przesunęli. Chytre blade bestie! U nas bez Szamana by się nie odbyło. Wyspa – zgodnie z ustaleniami jest ponad dwiesta tysiąców bizonów dalej. Szybko zareagowałem, to i Szoszoini jej nie zobaczyli, a ostatnio nikt nie pływał dalej, to i po cichu sprawa przeszła. Co niektórzy bąkali, że coś widzieli na horyzoncie, ale ich to obchodzi tyle, co liczba kukułów w Morvanie.

Coraz mniej Szoszoinów wystawia nosy z tipi… Wytłumaczę ich. Swawolnego Byka chyba wszystkie moce Reala opętały. Po piętach gryzą, w brzuchu dziurę wiercą. Dał mi jakieś runy do Bitów i kazał się opiekować, ale ich przypadkiem nie poparować jak Bizona z sarną. Mam się za to wziąć, ale ostatnio i mnie Real gnębi. Na szczęście już kończy.

Samotny Wilk to najsłabiej wsiąknął. Jego to widać. Ale tak naprawdę to całymi dniami zaszywa się na Asissinii i tam tomahawkiem wiewiórki gania. Pokonał konkurentów to Wodzem Naczelnym zostanie. Starszego Puchacza mu się da i może jakieś zgranie w wojowaniu będzie.

Mglistego Pumę to sam załatwiłem. Dałem mu robotę i siedzi dniami i nocami pisząc, jak to ma się mapy sporządzać. Dostaliśmy od Mikrooceanii takie zadanie, to i się Szoszoinem zainteresowanym tematem wysłużyłem! A co!

Na pytania do Farona słyszę odpowiedź jedną – matma. Zawsze mówiłem, że bladzi to od rzeczy prawią.

Inni – żal mówić. Ciężkie przypadki realnicy. Każdy sobie prywatną dziurę wykopał i tam próbuje wydalić to, co mu ciąży, ale Szamani powiadają, ze to może nie tędy się wydala „obowiązki”. Będą puszczać krew.

Jak na te wszystkie wypadki nałożyć śmierć Pędzącego i marazm w WinkTown to mamy niezłą ciszę.

Tak są wszyscy zapracowani i schorowani, że nawet jak przybył nowy brat z problemem, to mu kazano się udać do szamanów i głowy nie zawracać.

Nie jest dobrze…

Rozważam tymczasowe zawitanie za wyspę. Jakieś mnie choróbsko dopadło. Mam wstręt do lenistwa, a to nie dobrze. Leczyć nie ma komu, więc muszę jakoś lenistwu przeciwdziałać. Niby trzeba robić w Uem, ale też nie za wiele, bo praktycznie kończymy tylko się o pojedyncze problemy spieramy.

Ma ktoś pomysł gdzie by wpaść?

Warunki są dwa – ja tylko na chwilę i wodzem Okoczii zostaję. Jednak chętnie komuś innemu w maraźmie pomogę.

Czekam, co to zrobią te machiny Ludwika Bourbona. Zmyślny to chłop, więc może być ciekawie.

(-) Żelazny Żuk

30 Maj, 2009 at 7:05 pm 2 Komentarze

Pogrzeb Pędzącego Kojota

Wczoraj odbył się pogrzeb Pędzącego Kojota. Drugi wódz Okoczii przeszedł wraz z Kachinas do krainy umarłych, a wśród żywych będzie obecny tylko w Świetym Palenisku Przodków.

Uroczystości rozpoczęły się rano. Szoszoini z całej wyspy zbierali się wokół ciała Pędzącego wciąż zachowując rytualne milczenie. W takiej ciszy, koło południa Kayakoini zaczęli składać chrust pod noszami, na których leżał Pędzący Kojot.

Gdy skończyli, do drogiego zmarłego podszedł Swawolny Byk, a z nim Krzywonoga Kuropatwa trzymająca Święty Ogień Przodków. Od niego Swawolny byk odpalił łuczywo, którym następnie przekazał ogień 12 Szoszoinom stojącym z pochodniami. W osadzie było słychać tylko trzaskający ogień.

Gdy mężczyźni trzymali odpalone pochodnie, Swawolny Byk podszedł do głowy Pędzącego Kojota, co było znakiem do spalenia. Wszyscy jednocześnie rzucili płonące żagwie w stos. Kobiety zapłakały.

Podałem Swawolnemu Bykowi Iskrzące Zioła. Szaman chwycił garść i cisnął ją w płomień. Nastąpił mały wybuch, a do nieba podniósł się obłoczek. Był to znak, że bogowie przyjęli Pędzącego do krainy zmarłych. W osadzie wybuchły brawa i radosne okrzyki.

Podszedłem do płonącego ciała i zapaliłem od ognia pochodnię. Podszedłem do Świętego Paleniska Przodków i po wypowiedzeniu słów:
– Jako bogowie cię przyjęli, tako i my cię przyjmujemy w naszym Świętym Ogniu.
Odpaliłem stos drewna.

Rozpoczęła się trwająca do samego rana zabawa. Jedzono i pito. Ostatni przytomny, co było nową tradycją, niepochodzącą z Toyamote, zapalił otaczające Hanai ogniska i mógł spokojnie położyć się między innymi Szoszoinami bez obawy o wilki.

(-) Żelazny Żuk

2 Maj, 2009 at 7:42 am Dodaj komentarz

Żałobny kipisz

Tak wiele się dzieje, a mnie w związku z ostatnią tragedią obowiązuje rytualne milczenie. Jak na razie trwałem nie zabierając głosu, bo sprawy ku temu poważnej nie było, jednak muszę posłużyć się słowem pisanym.

1. Śledztwo w Kurt Town

Farona, szeryfa Kurt Town, dopadła plotka. Wszczął śledztwo, w którym chce udowodnić, że Pędzący Kojot żyje. Twierdzi, że nie można polegać na świadectwie Zalanego Borsuka.
Jednak ma on nieprawdziwe informacje. Ja, od chwili przekazania smutnej wieści nie odzywam się, aż do pogrzebu, a Faronowi skłamala wredna bogini Plotka. Potwierdzam – to jest ciało Pędzącego Kojota. To ja go rozpoznałem. Widział go też Swawolny Byk i również uważa, że to on.

2. Nieporozumienia pogrzebowe

Hanaińczycy chcieli spalić ciało Pędzącego Kojota jak najszybciej, jednak Kayakoini uznali, że usypią stos chrustu. Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie to, że chcą to zrobić dopiero za siedem dni. Teraz całe Hanai krzywi się na widok wędrujących do ciała Pędzącego Kojota Kayakoinów, a braciom z wioski Swawolnego puszczają już nerwy.
Dla bladych twarzy dopiszę, że zgodnie z Szoszoińską tradycją ten, kto zaoferuje pomoc przy pochówku musi zostać przyjęty i jedynie sam może się wycofać, więc jeśli Kayakoini wyrazili chęć, to Hanaińczycy muszą czekać na stos.
Najstarsza kobieta w wiosce – Krzywonoga Kuropatwa ma nielada problem. Opiekuje się Świętym Ogniem Przodków – tłuszczem zapalonym od zagaszonego na czas żałoby głównego ogniska. Ogień nie może zgasnąć, to od niego zapala się stos pogrzebowy, a tłuszczu na siedem dni nie starczy. Nie da się też wytopić nowego, bo panuje rytualny zakaz palenia wszelkich ogni.

3. Wybory w tle

Mniejszym problemem są wybory, które zbliżają się wielkimi krokami. Nie ma innych kandydatów niż ja, więc zapewne wystarczy milczący wiec, gdzie odbywający żałobę puszczą jeden dymek z fajki na za, lub dwa na przeciw.

4. Prace z Bitami

Powinniśmy pracować z Bitami w związku z jednowioskowością i małym połączeniem gazel z Al Rajnu i Okoczii w jednym miejscu, które bladzi nazywają kioskiem.

5. O Mikroooceanii…

… można już poczytać tu – http://oceanicpress.wordpress.com/

Teraz już będę próbował zachować ciszę. Dość się napisałem, o pogrzebie Pędzącego Kojota będziemy jeszcze informować po krótkiej wymianie dymków ze Swawolnym Bykiem.

(-) Żelazny Żuk

28 kwietnia, 2009 at 12:09 am 1 komentarz

Kayakonae w żałobie po śmierci Pędzacego Kojota

Dziś w poludnie Wódz Kayakonae Swawolny Byk wydał następujące oświadczenie:

Z uwagi na tragiczną śmierć wielkiego Szoszoina – Pędzacego Kojota, Wódz Kayakonae ogłasza co nastepuje:
Kayakoin każdy zobowiązany jest do zachowania ciszy należnej przez wschodów słońca siedem, a przez siedem nocy, co noc, pieszo ma przejść drogę z Kayakonae do Hanai, płacze swoje szczere zanosząc do Lekaku o przywrócenie Pędzącego Kojota do życia.
Kayakoin każdy pomocą ma służy braciom z Hanai i radą w potrzebie.
Kayakoini stos z chrustu ułożą tak wielki, jak wielki brat nasz był duchowo, i spalą go za dni siedem przy słońca zachodzie, tak jak życie naszego brata zaszło nagle…

27 kwietnia, 2009 at 1:41 pm Dodaj komentarz

Śmierć Pędzącego Kojota!

Kachinas jednak nie opuszczają naszej wyspy. Dzisiejszego dnia zmarł wielki Szoszoin, przywódca wojskowy, pierwsza moczymorda Kurt Town, założyciel Hanai, twórca Sowiarni, pierwszy po Swawolnym Byku Wódz Okoczii – Pędzący Kojot.

Pędzący Kojot został zagryziony przez wilki. Prawdopodobnie pomylił trop wilka z tropem o wiele mniej groźnego lisa. Naruszył teren wilczych godów, co skończyło się dla niego tragicznie.
Ciało Pędzącego, który jeszcze dzisiaj widziany był na polanie znalazł Zalany Borsuk. Zalany powracając z Kurt Town do Hanai przypadkowo wszedł w to samo miejsce, lecz szybciej zorientował się, że musi uciekać.

Zalany poinformował hanaińczyków o ludzkim ciele leżącym w środku lasu. Mężczyźni natychmiast chwycili w ręce pochodnie, kilku wzięło chrust na opał.

Na miejscu odgoniono wilki ogniem, a następnie zabezpieczono polanę rozpalając wokół ogniska. Rozpoznałem zmarłego – był to Pędzący Kojot.

Ciało Szoszoina położono na noszach. Uformowała się żałobna kolumna prowadzona przez milczących mężczyzn z pochodniami.

Kondukt skierował się do ukochanego przez zmarłego Hanai. Gdy wszedł do wioski, obecni w niej porzucili swoje zajęcia i w milczeniu witali zmarłego wielkiego brata. Ciało złożono na centralnej polanie osady, w miejscu, gdzie zwykle pali się rytualny płomień wioski. Dzisiaj pozostanie zgaszony, aż do rytualnego spalenia ciała Pędzącego Kojota.

W Hanai zbliża się zmierzch. Ta noc zostanie spędzona bez świateł. Granic osady będą bronić uzbrojeni mężczyźni, a na kolację zostaną podane jedynie potrawy niewymagające gotowania. Wszyscy milczą. W sytuacjach koniecznie wymagających kontaktu używany jest język dymkowy.

(-) Żelazny Żuk

25 kwietnia, 2009 at 7:59 pm 1 komentarz

Wraca życie i zmian czas

Hihi! Kopa dostałem! Od Pędzącego Kojota. Że nie piszę. To piszę!

1. Trza było Mędrca Wiecu zmienić

Faron znowu nie dał rady. Trzeba było go zmienić, bo go Real zagryzł. Jego stolec zajął Orle Pióro i już pracuje. Chyba będzie dobrze.

2. Prace z Bitami

Swawolny Byk już na Święcie Założenia pokazał nową stronę Okoczii. Lecz to nie koniec prac. Lada dzień Wiec przyjmie postanowienie o Kręgu Szamańskim.
Ten Krąg widzę coraz czarniej, bo ci, którzy z Bitami są za pan brat, z Realem w konflikt wleźli. I co będzie?
Poczuwszy się w obowiązku zacząłem przyglądać się naszej polanie, na której Mglisty Puma chyba już wszystkie borsuki powiesił. Rzec trzeba – słusznie, bo i sam Szaman ma problemy z okiełznaniem Bitów z rodziny Pun. Ja na razie tak zerkam i zerkam, ale w końcu coś zrobię. Kto wie? Może na Święto Konstytucji nam się uda?
Gospodarki zapewne na razie nie ruszymy, ale gdy tylko Real wypluje Farona i Swawolnego będziemy mogli zacząć długie rozmowy z Bitami.

3. Osadnictwo
Trzeba powiedzieć sobie prawdę – osadnictwo u nas pada. Już nawet w Kurt Town jest cicho. Tak więc rozpoczęły się prace w Wiecu nad osadnictwa ożywieniem.
Krokiem pierwszym było zakończenie wreszcie sprawy Wyandottabee (w skrócie Way~). Swawolny Byk nasmarował postanowienie, w którym mowa jest, że Totem Pamięci i Tipi Historii w dawnym Way~ staną. Poprawkę jedną tylko zgłosiłem, by nie na mnie (Wodza), jak chciał Swawolny, obowiązek pieczy nad osadą spadł, a na Opiekuna Way. Poparł mnie Samotny Wilk.
Więcej emocji budzi proponowana przeze mnie jednowioskowość. Chodzi o to, by każdy sobie na czole wioskę wpisał. Obecnie to jest tak, że wioski sobie są, ale kto by tam zaglądał? Jak już pisałem – nawet Saloon w Kurt Town ucichł. Na wniosek ten Mglisty rzekł, że on mieszka w tipi 31. W domyśle rzec można – do osady przenosić się nie chce. Z kolei Samotny wilk udowadnia mu, że dzisiaj 31 jest już w Kurt Town.
Swawolny Byk uznał, że przypisywać każdego do osady nie można, bo to wolność narusza. Rację mu przyznałem i stworzenie Gromady Włóczęgów dla niewieśniaków zaproponowałem. Z kolei Samotny Wilk zauważył, że taka Gromada spowoduje, że każdy zostanie włóczęgą, by ominąć obowiązki osadnika.
Szykuje się długa dabeta…

4. Środowisko Sówek

Tu po okresie wodzowania Pędzącego wraca życie. Ba! Samotny Wilk nawet już napisał pierwsza pracę! Pracę o leniwiźmie Szoszoinów. Obecnie pracę ogląda Pędzący Kojot, bo małpy Maila nie chciały mu jej donieść.
Prace widziałem, podobała mi się, choć nie ze wszystkimi opiniami się zgadzam i za pewne powstanie o niej oddzielny tekst w Pędzącej Wieści.

5. Pęcherz skopany

Szczycić się czym nie ma, bo kopanie zakończyliśmy na miejscu 6 w naszej części drużyn. Szczególnie pod koniec nam nie poszło stąd i wynik końcowy nie ciekawy.
Teraz MUP rozwiąże sprawę Sclavinii i Trizondalu, bo kraj jeden i to pod Sarmacje podległy aż trzy reprezentacje zamiast jednej ma. Potem ruszy Puchar Interkontynentalny. Nie będę mówił, jak nam pójdzie, bo nie wiem, czego się młodzi przez ten sezon nauczyli.

To tyle napisałem po kopie. Były jeszcze inne sprawy, ale ominąłem je, bo albo już są za stare, albo pośrednio mówiliśmy o nich przy innych okazjach. Howgh!

Gdyby co, to kopać – ja też Szoszoinem jestem i na porządnie wymierzonego kopa nieraz zasługuję.

(-) Żelazny Żuk

9 kwietnia, 2009 at 12:05 pm Dodaj komentarz

Older Posts Newer Posts


Kategorie

  • Blogroll

  • Feeds