Archive for Maj, 2008

Okoczia powstała!

Spełniły się zapowiadane od dłuższego czasu nowości – powstała Okoczia. Wczoraj właśnie Wódz wydał Postanowienie o powstaniu Okoczii. Praca na wyspie wre. Wciąż zapisują się nowi mieszkańcy, strony Okoczii są chętnie odwiedzane przez turystów.

Dziś nadano również w drodze Postanowienia Wodza Okoczii Konstytucję Okoczii regulującą najważniejsze sprawy ustrojowe i prawne. Konstytucja dostępna tutaj.

Wiadomo też, że wkrótce ma zostać podpisana umowa pomiędzy Królestwem Natanii a Okoczią, która uczyni Okoczię Krajem Koronnym Królestwa Natanii. Da to Okoczii dość dużą samodzielność a jednocześnie pozwoli rozwijać się z pomocą doświadczonych tego v-świata.

Planuje się również otwarcie Sowiarni, czyli Akademii Umiejętności Wszelakich. Nieoficjalnie wiadomo, że już trwają prace nad treścią wykładów i formułą Sowiarni.

Co ciekawe, każdy mieszkaniec v-świata, który zdecyduje się na zamieszkanie w Okoczii ma możliwość wzięcia udziału w polowaniu na bizony, szczegóły tutaj. Obecnie w tej sztuce niedościgniony jest sam wódz, który upolował aż 35 sztuk narowistych kudłaczy.

23 Maj, 2008 at 2:09 pm Dodaj komentarz

Nocne niespodzianki na Okoczii

Kto postanowił spędzić wczorajszą noc na Okoczii z pewnością nie zapomni jej do końca swojego wirtualnego życia.

Ledwo ostatni Szoszoin ułożył się wygodnie w swoim przytulnym tipi i mrok na dobre spowił całą wyspę, a ciche, prawie nie słyszalne dźwięki zaczęły dopływać do uszu śpiących mieszkańców. Początkowo delikatna melodia zaczęła stopniowo budzić Szoszoinów.

Zdumieni indianie wylegli ze swoich namiotów i wraz z Wodzem udali się w kierunku, z którego płynęły dźwięki. Widok jaki ujrzeli po dotarciu do celu był niewiarygodny.

Oto w dolinie położonej nieopodal Wąwozu Letniego, wypełnionej mleczną mgłą tak, że sięgała do kolan trzem postaciom stojącym w dole, rozgrywała się mistyczna scena.

Dźwięki powoli, ale zdecydowanie umykały z rodzaju fletu, jakim posługiwał się stary Szoszoin. Nieopodal niego stała para młodych mieszkańców.

Na początku nikt nie miał pojęcia, że wszyscy stali się świadkami ceremonii zaślubin młodych indian. Dopiero, gdy na czoło grupy obserwatorów wysunęła się staruszka, podpierająca się sękatą laską i oznajmiła, iż według starodawnej tradycji tak właśnie powinny odbywać się zaślubiny, wszyscy pojęli, że długo jeszcze Szoszoini zadziwiać będą cały v-świat swoim urokiem i tajemniczością.

Tymczasem zakochani, skąpani w bladej poświacie, nocnej rosie i słabym świetle księżyca składali sobie przysięgi wierności, a kapłan wciąż nucił pradawną melodię mającą sprawić, iż szoszoińskie bóstwa otoczą młodą parę swoją opieką.

Wszyscy, którzy chcieliby choć na chwilę poczuć się tak, jak czuliśmy się dzisiejszej nocy my, zgromadzeni na tej niecodziennej uroczystości, mogą zatopić się w dźwiękach muzyki, którą udało się na szczęście zarejestrować:

indianie-mohicans

4 Maj, 2008 at 11:40 am Dodaj komentarz

O (braku)demokracji w mikronacjach

Odnosząc się do ciekawego artykułu autorstwa pana Marcina Pośpiecha znajdującego się pod tym adresem, postanowiłem również posnuć rozważania na temat demokracji lub raczej jej braku w dzisiejszym v-świecie.

Zastanówmy się jednak, czy demokracja jest rzeczywiście potrzebna mikronacjom. Jak nie trudno zauważyć, obecnie gro wirtualnych państw to monarchie. Parlamentarne, konstytucyjne, ale monarchie. I bynajmniej nic w tym dziwnego. V-kraj potrzebuje przecież kogoś, najczęściej założyciela, kto będzie dbał o jego rozwój i stanowił tzw. „gwarancję ciągłości” istnienia państwa. Co by się stało, gdyby założyciel po, przypuśćmy, miesiącu kadencji oddał władzę jednemu ze swoich obywateli? Pół biedy, jeśli jest to ktoś zaufany i pewny, ale jeśli omylna przecież czasami większość wybierze na stanowisko szefa państwa kogoś, kto się zupełnie na to miejsce nie nadaje, mimo że prowadził tak skuteczną i porywającą kampanię? W najlepszym wypadku dokona się zamachu stanu, i władza powróci w ręce osób odpowiedzialnych, w najgorszym państwo popadnie w anarchię lub upadnie.

Dlatego więc współcześnie trzeba nam w mikronacjach ustrojów opartych na silnej władzy monarchy. Nie chodzi tu jednak o władzę despotyczną czy absolutną, bo któż chciałby mieszkać w wirtualnym państwie, w którym jego aktywność zewsząd ograniczana jest zdaniem wszechwładcy? Mam na myśli raczej władzę, która pozwala w sytuacjach kryzysowych przejąć kontrolę nad państwem w stopniu umożliwiającym utrzymanie ładu i porządku. Tak, ma rację czytelnik, który w tym momencie pomyśli, że nie każdy władca postępuje słusznie. Jednak mikronacja wymaga od nas odrobiny zaufania do króla, wodza czy księcia. Osiedlając się w jednym z państw, czy to będzie wielka Scholandia czy Sarmacja, czy twór nowy, a może jeszcze zupełnie nie znany, musimy przecież ufać, mało tego – musimy być niemal pewni, że władca w stopniu wystarczającym wie, czego potrzebuje jego państwo.

Owszem, niezbędna jest też kontrola sprawowana przez obywateli. Dlatego słusznie zauważył pan Marcin Pośpiech, że polskie mikronacje oscylują pomiędzy monarchią a demokracją. Obywatele muszą mieć realny wpływ na rządzenie państwem, muszą jednak mieć też pewne granice, poza które nie wolno im wyjść w tym rządzeniu dla tzw. dobra państwa. I choć to retoryka rodem z reżimów totalitarnych, to przecież dobrze wiemy, że specyfika mikronacji wymaga pewnych modyfikacji ustrojów istniejących realnie, i że wcale nie jest tak, że to, co w realnym świecie jest złem, złem jest również w świecie wirtualnym.

Odnieść też muszę się do poruszonego problemu ważenia głosów, który moim zdaniem narusza ideę równości i sprawiedliwości, dla której tu jesteśmy. Prawdą jest, że system ważony w państwach odwzorowujących średniowieczne monarchie to rozwiązanie dobre, bo klimatyczne. Czy jednak system taki w Sarmacji, czy w każdym innym królestwie lub republice, nie będzie raczej elementem zniechęcającym do aktywnego udziału w życiu politycznym?

Jako niekryty zwolennik mądrych monarchii i rozsądnego autorytaryzmu (przynajmniej w państwach wirtualnych), chciałbym jeszcze raz zaznaczyć, że systemu te, wykorzystane w sposób odpowiedzialny, mogą być doskonałą drogą rozwoju dla państw młodych oraz tych, które siłą rzeczy na takim systemie opierać się muszą. Czy jednak czynienie kroku dalej i dzielenie obywateli nie tylko na władcę (posiadającego jakąś tam legitymizację) i resztę społeczeństwa (które również bierze udział w rządzeniu), ale i na stany społeczne jest dobrym posunięciem? To już powinni ocenić sami v-obywatele.

Dreamlandczycy już ocenili.

3 Maj, 2008 at 9:30 am 1 komentarz


Kalendarz

Maj 2008
Pon W Śr Czw Pt S N
 1234
567891011
12131415161718
19202122232425
262728293031  

Posts by Month

Posts by Category